piątek, 23 marca 2012

Wow, ile to już czasu ...

... nie pisałem tutaj. I dobrze. Przestałem reagować na otaczającą rzeczywistość. Trzeba jakoś żyć. Nie? A w rzeczywistości się nie da. Bo nie. To paranoja. Od polityków obu dużych partii, obecnych i byłych, przez komentatorów zawodowych i niezawodowych, przez władze lokalne, wszelkie duże koncerny, wszelkie polskie telewizje (no prawie ;-)) itd. itp. Mój obecny idol, Rico z Pingwinów z Madagaskaru pokazuje mi drogę. I nie zamierzam z niej zbaczać, by nie truć się ponownie rzeczywistością. By nie zastanawiać się, o co chodzi tym gościom pro- i antyrządowym (sami pewnie nie wiedzą), by nie dojść do strasznego wniosku, że najmniej bredzą ci z SLD, by nie zastanawiać się na jakiej podstawie NFZ daje z naszych pieniędzy dofinansowanie na różne dziwne urządzenia, których cena nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem ani kosztami produkcji, sprzedawane jaki garnki pewnej znanej firmy na zebraniach dla emerytów, dlaczego w Lublinie kupa kasy idzie na stadion, co naprawdę stało za likwidacją toru przy Zemborzyckiej, dlaczego reklamy tv są takie denne itd., itd., itd, dlaczego na 100 programów tv na 90 nadawane są akurat reklamy. No cicho, bo znowu za bardzo w realia wchodzę.


Ludzie, k..., myślcie, czujcie, nie bredźcie, nie kombinujcie. Szkoda życia. Bo zaczyna być przykro. Jest przykro.

sobota, 12 listopada 2011

No i bosko, tak po polsku

Mieliśmy wczoraj niezły pokaz tego, co potrafią media. A idzie o wydarzenia warszawskie, czyli obchodzenie świąt narodowych po polsku.
Moja wczorajsza przygoda z mediami (polskimi, zwykle omijam je dużym łukiem) zaczęła się gdy przerzucając kanały, zobaczyłem relacje z Wawy i postanowiłem to poobserwować. Obserwowałem, co jakiś czas przerzucając się między TVN24, TVP Info i Polsat News. TVP1i TVP2 dawały w tym czasie jakieś filmy czy coś tam. A zaczynałem przerzucać kanały, gdy zachowanie relacjonujących dziennikarzy przekraczało mój poziom tolerancji.
A więc moje obserwacje wyglądały tak: gdzieś po 13 lewacy atakują policję. Stacje podają, że kilku (6 - .8) funkcjonariuszy jest rannych. Potem na Placu Konstytucji kibice walczą z policją. Media podają, że 8 funkcjonariuszy jest rannych. Nie wiem, czy o tych ośmiu trzeba odjąć tych 6 - 8 poranionych przez lewaków. Całkiem się w tym gubię, gdy po jakimś czasie słyszę, że jest dwóch rannych funkcjonariuszy. W między czasie zamieszanie, związane z informacją o delegalizacji Marszu Niepodległości. Wątpliwa pomyłka, wygląda na czysta prowokację. Media oczywiście nie komentują. Bo są niezależne i nie muszą.
A potem wszystkie trzy stacje grają już do jednej bramki - jak organizatorzy marszu mogli dopuścić do takiego wandalizmu. Wszystkie stacje dzwonią więc do nich i na żywo przepytują w temacie.
No i żadna nie zadzwoni do organizatorów strony przeciwnej z tym samym pytaniem. Czysty obiektywizm. Wszak media są niezależne.
No i jeszcze dzisiaj rano widzę na jednej z ww stacji jakiegoś młodego błazna, który kpi sobie, a propos niemieckiej antify, że może Niemcy przypłynęli sobie na Szlezwiku-Holsztynie (jak się wyraził ;-)).
Błazen? Nie, chyba dużo gorzej.
Wg oficjalnego komunikatu policji zatrzymano 210 osób, w tym (sic!) 92 Niemców (no i jeszcze trzech z innym obywatelstwem).
Mało kto tym się zajmuje, mimo, że wyraźnie wspomina o tym Prezydent Komorowski, komentując obchody Święta Niepodległości w Wawie. To niewygodny temat. Wszak wszystko co robią lewacy jest dobre i postępowe. Jak za czasów komunizmu, gdy Czerwone Brygady i Carlos, to było samo dobro.
Tak więc ukochana przez media skrajna lewica pozostaje bezkarna, a urządzanie przez nią obchodów Polskiego Święta Niepodległości (choćby było ono anachronizmem dla niektórych), poprzez sprowadzanie niemieckich bojówkarzy, którzy atakują wszystkich z polskimi flagami (co miało miejsce w Warszawie) pozostaje bez komentarzy - bo ciężko byłoby dać jakiś komentarz, prawda Panowie dziennikarze? Wszak nie takie dostaliście zadanie od swoich szefów.
No cóż, zaraza lewacka to chyba znak naszych czasów, od 'oburzonych' przez antifę po wiele im podobnych zjawisk. A drugim znakiem są niezależne media. Trzecim, specyficznie polskim, jest zrzucanie odpowiedzialności na innych - więc media podawały wczoraj, że za wszystko odpowiadają organizatorzy Marszu Niepodległości, organizatorzy, że lewacy, ktoś w tv powiedział, że policja, Ziobro, że Tusk, niejaki prof. Krasnodębski, że Komorowski, na pewno ktoś rzucił, że Kaczyński. 
Qrwa, wszyscy, a zrzucanie na innych świadczy tylko o tym, że wypowiadają się smarkacze.
I mam propozycję, jak najbardziej zasadną po ostatnich obserwacjach. Przenieśmy stolicę np. do Poznania (może być i Gniezno, by było historycznie uzasadnione). Albo do Krakowa. Bo elity warszawskie już dawno się zdegenerowały (jeżeli w ogóle były).





poniedziałek, 31 października 2011

Moje demony 1. - reklamy

Będąc osobnikiem o wielu ułomnościach, nie potrafiącym odciąć się od otaczającej rzeczywistości jak jakiś mnich pustelnik albo po prostu człowiek mądry, mam swoje demony.
Demony, które odzywają się we mnie, gdy z zewnątrz oddziaływają na mnie określone bodźce.
Zacznijmy od czegoś, co występuje dość powszechnie i z czym spotykamy się prawie wszyscy, ale wielu z nas doskonale sobie z tym radzi. W przeciwieństwie do mnie.

Reklamy telewizyjne i radiowe. A wszystko rozpoczęło się w lecie, gdy dużo podróżowałem samochodem służbowym z zepsutym CD. Był to okres reklam ciamkających. Cały pomysł polegał na tym, że ktoś gadał z pełnymi ustami jakie to dobre żarcie jest np. na stacjach benzynowych. Dno? Dno. W moim przypadku skutek był taki, że nie kupię nigdy żadnego żarcia na stacji, bo zaraz przypomni mi się ciamkający idiota.

Następnie telewizja zaczęła aplikować nam reklamy różnych środków na kłopoty żołądkowe. Reklamy były na przemian - raz środek na zaparcia, raz na sraczkę. Na przykład pani z zaparciem brała środek i zaraz potem wskakiwała do basenu - miałem wizję, jak tej pani puściło zaparcie i poszła po nim porządnie się obmyć. Tylko dlaczego w publicznym basenie? Z litości nie przytoczę nazwy tak skutecznego środka. 
No chyba, że ta pani zaraz wzięła środek z następnej reklamy i skutecznie ją wstrzymało. Nie wiem. To skomplikowane.

Mamy też reklamy środków na odchudzanie, wyzywające osoby o większej tuszy od świnek i hipopotamów (Dno? Dno.) I reklamy, w których pewne osoby, które po nadmiernym nażarciu się, jedzą cudowny jogurt czy inne coś i już są lekkie jak piórko. Oczywiście subiektywnie bo w ich przypadku lepiej byłoby nie pchać tyle w siebie. Zdrowia szkoda. I lekkie jak piórko nie będą, nawet jakby zjadły 10 opakowań takiego 'cudownego' środka.

No i wkurzją mnie banki, providenty i im podobni, namawiający do brania kredytów ;-). Znajdą wielu takich, których potem będą wierzyciele ścigali. No tak, było myśleć, zamiast ulegać reklamom.

No dobra, są też reklamy, które lubię. I mogę je oglądać nawet 5 razy dziennie. Bo mi się podobają. Oczywiście nie mają żadnego wpływu na moje zakupowe wybory, ale przynajmniej nie powodują mojej niechęci do reklamowanych produktów. Po prostu inteligentne etiudki filmowe. Od pewnego czasu dobrą passę mają tutaj operatorzy komórkowi, producenci samochodów, mój ulubiony Castrol, którego produktów nie używam, czy reklamy Axe z pięknymi aniołami ;). Przyjemność oglądania ich reklam jest jedynym, dla mnie, uzasadnieniem istnienia reklam w ogóle. 

Aha, moje koty nie kupowałyby whiskasa, nawet nie chcą go powąchać ;-)))

cd. Właśnie dowiedziałem się z reklamy pewnej znanej firmy od drukarek, że różnica między formatem A4 i A3 to 141%. Matematyczne matoły? Dokładnie. Jakby nie liczyć, po powierzchni czy po przekątnej, to takiego wyniku nie otrzymamy.

I trafia mnie jak słyszę 'pij gorący do kanapki'. 

czwartek, 29 września 2011

Jeszcze jestem ;-)

Nie pisałem tutaj ze sto lat.
Tak się ze mną porobiło. I tak wyszło.
Coś się zbliża, jak widmo krąży nad Polską. I mnie obudziło, jak jakiegoś demona przeszłości. Tak, tak, to tzw. wybory. Może zanęciło mnie sprawdzenie, czy wróżby z fusów się sprawdzą (jakżeż mogłyby się nie sprawdzić). A może podkurzyli mnie już za bardzo różni prezesi i przewodniczący, pieprzący bzdury, straszący, powodujący alergię. No cóż, bardzo źle na nich reaguję, z ostrym womitowaniem włącznie i chyba trzeba będzie zgłosić się do RPO, by dla dobra wielu obywateli kazał im się usunąć z życia publicznego, i byłoby to z większym pożytkiem publicznym niż księżycowe pomysły, że publikowanie zdjęć przestępców jest naruszeniem ich praw obywatelskich.
Przestępca ma wybór i powinien wiedzieć, że naruszając czyjś spokój może zostać upubliczniony, a obywatel nie ma wyboru i musiałby pozbyć się radia, telewizora, nie wychodzić na ulice, bo zaraz usłyszy jakiegoś polityka albo nie daj Boże zobaczy go na plakacie. To całkiem niesprawiedliwe.

Tak, tak, wiem, że jest wolność słowa, ale dlaczego najwięcej publikują akurat tych, co gadają bez sensu w studiach wyborczych i ich, nie całkiem ten tego, szefów? Nie słyszałem od większości z nich jakichkolwiek sensownych wypowiedzi.

I nie zmieniłem swojego poglądu na tzw. głównych rozgrywających, jedną partię, która gada i nic z tego nie wynika, i drugą, jakżeż chorą w swoich poglądach i wypowiedziach.

I zostaje mi wybór - albo pójść zagłosować zgodnie z sumieniem, co akurat oznacza tyle samo co oddać nieważny głos (czego nie rozumiem, bo zagłosowanie na nikogo jest wg mnie ważnym głosem i jako takie powinno być liczone do oddzielnej puli) albo głosowanie na mniejsze zło.

Tak czy siak, różowo najbliższych lat Polski nie widzę.

sobota, 23 kwietnia 2011

Swoją drogą ciekawe, że tyle długich miesięcy (lat?) trzeba było wielu publicystom i politykom by zauważyć paralele między Kaczyńskim a Hitlerem. Coś co budziło zaniepokojenie w jego wypowiedziach i działaniach, coś co przypominało o czasach polskiego socjalizmu umykało (lub było lekceważone) przez wielu, wydawało się, że antytotalitarnie nastawionych.

I w dalszym ciągu wielu uważa, że PiS to prawica i tam się garną właśnie z tego powodu. A może dlatego, że do rozróby w kupie raźniej. Trzeba sobie tylko zadać pytanie, co to jest prawica, prawicowość. I ustawić ją po innej stronie niż populizm. Bo populizm nie jest ani prawicowy, ani lewicowy. W wykonaniu PiS jest mieszanką lewicowego socjalu (w populistycznym wydaniu) i nic mi nie przychodzi do głowy, czego prawicowego. Sam antykomunizm, prezentowany przez prezesa w niektórych jego objawieniach nie jest żadną miarą prawicowości. Komunistów tępił też Stalin i Hitler, przy czy ten drugi programowo, jako narodowy socjalista.

Każdy, kto dąży do władzy, każdy kto dąży do narzucania innym swoich poglądów, jest moim wrogiem. To moje motto, bo to mój świat.

piątek, 15 kwietnia 2011

Chłopcy się bawią.
Jacek Cieślikowski: Jak podają media, Lech Kaczyński był najlepszym prezydentem Polski, walczył o Polskę suwerenną i dostatnią. Jeśli to pana nie przekonuje, to niech pan z Polski wyjedzie!


Ja: jakie media taki prezydent, sam spieprzaj jak chcesz


Staszek Pięta: przydałaby się jakaś stara pepesza, to byśmy tutaj sprawę obronili


Niejaki Brudziński: Mamy długą pamięć


Chcą zrobić powtórkę z 33?


Ten sam kaliber. Ta sama mentalność. Skąd to się bierze?