wtorek, 28 września 2010

co ja mam o nich myśleć???

No i mamy samobójstwo polityczne i moralne w jednym, i to w dodatku zbiorowe. Nie sądziłem, że są zbiorowiska ludzi skłonne do takich zachowań w pierwszych politycznych rzędach. Ale są.
Nie sądziłem, że ktoś, kto popełnił takie samobójstwo może w dalszym ciągu pokazywać się publicznie z uśmiechem na ustach, ale może.
Myślę tu o Paniach Kluzik-Rostkowskiej, Jakubiak i Panu Poncyliuszu.
I jakoś nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w jakiejś innej scenerii.
Może mam już skrzywienie korporacyjne, a może to zwykłe ludzkie odczucie.
Zasada numer jeden (dla szefa): jeśli chcesz z kimś dalej współpracować, nie krytykuj go publicznie, bo nigdy więcej nie będziesz mógł na kogoś takiego naprawdę liczyć
Zasada numer dwa (dla pracownika czy jakkolwiek inaczej podległej osoby, wyznawana przez byłego szefa): jeżeli Twój szef publicznie Cię skrytykuje, a Ty nie wiesz dlaczego, to kolejno:
po pierwsze masz szefa palanta
po drugie jeżeli będziesz dalej wobec niego lojalny, to sam jesteś palant
po trzecie zmień szefa

Krótko i na temat. Dobranoc

piątek, 24 września 2010

Przypuśćmy ... czyli Pani Radziszewska

Przypuśćmy, że chcę wynająć część mieszkania. Zjawia się chętna rodzina lumpów, a ja im grzecznie odmawiam. Zjawiają się inni chętni - wynajmuję im nawet za cenę trochę niższą niż ta pierwsza rodzina chciała zapłacić. Przypuśćmy, że ci pierwsi dowiadują się o tym i składają na mnie skargę za nierówne traktowanie. Przypuśćmy, że Pani Radziszewska wypowiada się w tej sprawie, że w swoim ogródku mam prawo wybrać współlokatora. Na to zaczyna się ogólnokrajowa nagonka na Panią Elżbietę prowadzona przez niektóre media, SLD i Polskie Stowarzyszenie Lumpów (przepraszam PSL, niechcący wyszło ;-)). 
Powiecie, że nie złożą skargi, bo dobrze domyślają się, dlaczego im odmówiłem? Bo chcę mieć całe mieszkanie, ciszę nocną i większą pewność płaconego czynszu? Bo to mój ogródek? I potrafią to zrozumieć?
To co się dzieje wokół Pani Minister to właśnie taki zamach na własność prywatną. Nie o publiczną szkołę tu chodzi. 
Czy wyobrażamy sobie, by szkoła katolicka przyjęła nauczyciela muzułmanina, a szkoła muzułmańska księdza? Nie. A czy różni się obecny przypadek? Dokładnie niczym. I powinniśmy to sobie dobrze uświadomić.
I czy nazwanie lumpa lumpem, katolika katolikiem, muzułmanina muzułmaninem jest dla nich obraźliwe? Czy odezwą się jakieś środowiska by ukarać kogoś za takie odezwanie? Nie?
Dlaczego więc nazwanie geja gejem to jakaś zbrodnia? Czy geje uznają, że to wstyd być gejem???
I dlaczego Pan Schetyna mówi, że premier Tusk będzie miał trudną decyzję czy odwołać Panią Minister? Jeśli odwoła, to przyzna, że suwerenność co do przekonań w Polsce przestaje być suwerenna, a gejem wstyd być. Pierwsze fatalne, drugie 'niepoprawne politycznie'. Decyzja jest prosta. Dobranoc.

niedziela, 19 września 2010

Moja słaba wola

I zachciało mi się zaglądać do gazety. Po pięknym wczorajszym dniu znowu musiałem sobie zepsuć humor. I to Rzepą.
Na stronie B3 czytam, że Polska (czyli my, jakby się nie patrząc) musimy zapłacić "aż 127,8 mln zł" składek do MBOiR, bo należymy tam od 1987 roku, a składek dotąd nie płaciliśmy. Ale wg mnie nie ma problemu - skoro mieliśmy takie odroczenie w płatnościach, to na pewno co roku odpowiednią kwotę inwestowaliśmy i mamy teraz niezłe rezerwy. No chyba, że te rezerwy dawno zostały roztrwonione z dużym naddatkiem. Taki wniosek może dać informacja na stronie sąsiedniej, gdzie jest artykuł o szykowanym strajku w górnictwie śląskim. Tam nasze państwo utrzymuje z naszych kieszeni (czy z naszym przyzwoleniem? - Nie, nie pyta nas nikt o to) różne nierentowne holdingi i spółki węglowe. Czy jakikolwiek prywatny inwestor utrzymywałby coś takiego? Oczywiście nie, chyba, że byłoby mu to niezbędne do zysków z jakiejś innej powiązanej działalności. Czy tak jest u nas? Nie do końca - te zyski, to spokój rządzenia bez górniczych protestów. Zwykła 'kompromisowość' czy 'kompromitacja' - jak zwał tak zwał.
Dlaczego podałem na początku "aż 127,8 mln zł" zaległych składek? Bo Jastrzębska Spółka Węglowa przyniosła w 2009 roku "tylko" 339,8 mln zł strat.
A może zrobić narodowe referendum z jednym pytaniem:
Czy zgadzasz się, aby:
1. Twój roczny dochód realny był w dalszym ciągu obniżany o ... (tu potrzebne wyliczenia),
2. w Polsce powstawało o ... (jw) mniej przedszkoli, szkół, a opłaty były coraz wyższe
3. prognoza szansy otrzymania przez Ciebie emerytury spadła o ... % (jw)
za co Państwo Polskie zobowiąże się w dalszym ciągu utrzymywać wszelkie nierentowne zakłady pracy co pozwoli utrzymać bezsensowne zatrudnienie dla ca 5% zatrudnionych  kosztem wszystkich pozostałych?
I tyle.

sobota, 18 września 2010

I znów minął dzień

Tyle się w kraju dzieje, a ja sobie wszystko odpuszczam. Nie ma krzyż, nie ma katastrofa, nie ma polityka, nie ma wybory, stadiony, wizyty w prokuraturach, konferencje prasowe . Moja była czołowa hamerykańska firma, co to pracownik jest dla niej najważniejszy, stanęła na wysokości zadania i po 8 dniach od mojego zakończenia służby raczyła mi wysłać świadectwo pracy. Toż to tylko jeden dzień spóźnienia w stosunku do kodeksu pracy, a czymże jest dzień naprzeciw wieczności. Nawet nie puchem marnym.
Potem nasza ukochana PP przez tydzień transportowała ten list na odległość circa 250 km. Daje to 35 km na dzień, co jest wynikiem niezłym. Podali prawdopodobnie przez jakąś pielgrzymkę w ramach cięcia kosztów.
Więc nadszedł w końcu ten długo wyczekiwany dzień, gdy mogłem stać się pełnoprawnym bezrobotnym. Bo ileż można pracować - 23 lata w jednym budynku wystarczy w zupełności. Już myślałem sobie - tylko ja i Urząd Pracy. Oczywiście nic nie załatwiłem, bo gdzieś zapodziałem oryginał dyplomu, a bez niego bezrobotnym stać się nie mogłem. Prawdę mówiąc nie sądziłem, że jeszcze będę musiał komuś tenże oryginał pokazywać i widziałem go ostatnio jakieś 20 lat temu.
Miałem jeszcze trochę czasu więc udałem się na wezwanie urzędu skarbowego, a wiadomo, że z nimi nie ma żartów. No i okazało się, że wyrok brzmi - nie złożyliście jednego PIT-a. Na to ja (jak zwykle przygotowany) wyciągam im jego kopię z ich pieczątką, co go przyjęli. Popatrzyli, pocmokali, kazali schować. Powiedzieli, że jak wyjaśnią, to znów wezwą, co by im tę kopię zostawić. Ja na to - a może zostawię już teraz? -Ależ tak nie można, musimy wyjaśnić, to wezwiemy do zostawienia. 
Czy ktoś się jeszcze dziwi, że w tym kraju jest jak jest, skoro pracodawcy olewają kodeks pracy, skrót PP to nie Poczta Polska, ale Poczta Pielgrzymkowa, obywatele gubią ważkie dokumenta, a urzędy przechodzą same siebie? 
No ale dość marudzenia, reszta dnia upłynęła pozytywnie, trochę poleżałem, Hitchcocka pooglądałem, nawet parę rzeczy załatwiłem, dziecko odebrałem ze szkoły. A chyba dobry humor to mam przede wszystkim dlatego, że ani razu nie poczytałem jakichkolwiek wiadomości bieżących. Czego i moim czytelnikom z całego serca życzę. Spróbujcie, a zobaczycie, że świat może być piękny.

środa, 15 września 2010

Mój komentarz do komentarza ;-)

Wyrwany ze snu,
przez szparki świńskich oczek widzę jakieś zapyziałe,
pozbawione jakiejkolwiek myśli, wstrętne oblicze.
Bez namysłu daję mu w mordę.
Brzęk tłuczonego szkła i duże odłamki lustra lądują u mych stóp

Knut - Tetralogia

K - Komentatorze - dzięki Ci wielkie za pierwszy komentarz. Tak, masz rację, uwielbiamy igrzyska. A fakt braku większych różnic ideologicznych czy politycznych u przeciwników w dużej mierze wynika z faktu, że różnica jest między czymś a czymś. No właśnie.
Więc wyjaśnijmy - mój wybór polityczny opiera się w dużej mierze na moim doświadczeniu z przeszłości - nie cierpię szefów, nie cierpię gdy ktoś z góry próbuje ingerować w moje życie, próbować narzucać mi jakiekolwiek poglądy. Tak było za PRL, ślady tego pokazywał PiS, gdy był u rządów czy teraz we wszelkich swoich wystąpieniach. Powtarzam - Boże chroń nas. Tak przed PiS, jak przed Magdaleną Środą i wieloma podobnymi. Niech się wyrażają tam, gdzie chce ich ktoś słuchać. Jeżeli całkowicie znikną z mediów, chyba tylko garstka odczuje jakąś pustkę, ja odczuję spokój nie natykając się na ich dziwaczne wypowiedzi.
Wolę PO, które we wszelkich sprawach światopoglądowych stoi (być może bezmyślnie ;-)) gdzieś tam z boku i nie pytane, nie wyrywa się do tablicy.



wtorek, 14 września 2010

Byłoby zabawne, gdyby nie było smutne

Myślę o podawanych przez media wypowiedziach członków PiS-u na temat kto miałby się zrzec udziału w życiu politycznym, rządzeniu itp. Smutne, bo jeśliby przyjąć ich punkt widzenia, oznaczałoby to,  że jesteśmy krajem, w którym nie istnieje żadna partia polityczna, która mogłaby go prowadzić sprawniej, szybciej, efektywniej. Nie wyobrażam sobie życia w kraju rządzonym przez lewicujące bądź populistyczne partie, w rodzaju SLD (zresztą ciągle nie rozliczyli się ze swoją przeszłością, co ich dyskwalifikuje w moich oczach) czy PiS (w dodatku z wodzowską władzą o autorytarnym zacięciu, nie nas Bóg broni). Jak przy wszystkich wyborach ostatnimi laty, tak i dalej będę głosować na mniejsze zło. Czy Polacy nie są zdolni stworzyć rozsądnej alternatywy dla PO? Tak aby można było autentycznie wybierać, a nie głosować w ciemno? Chociaż chyba nie. Tak pokazuje nam nasza historia. Obym się mylił.

czwartek, 9 września 2010

Dobre złego początki? Wierzę, że nie

No i od 9 dni jestem bezrobotnym, i to w takim mieście jak Lublin, gdzie wielu uważa, że żadnej pracy się nie znajdzie. A ja jestem innego zdania. Jeżeli masz dość beznadziejnych szefów, bezsensownych raportów, minimalnej płacy, udowadniania przed samym sobą, że nic w życiu nie potrafisz oprócz bycia pracownikiem najemnym, to znaczy, że wreszcie zaczynasz dojrzewać. Świat bez szefa (nawet najlepszego ;-)) jest piękny. Świat bez szefa beznadziejnego (którego nijak nie potrafiłeś szanować - miałem takich przez dwadzieścia kilka lat wykonywania pracy najemnej) jest fantastyczny. Świat, w którym odpowiadasz sam przed sobą, jest tym czego potrzebuję. A jeżeli nie teraz to kiedy??????
post scriptum: nie zawsze narzekałem na szefów, na pięciu jednemu wystawił bym ocenę dobrą, jednemu bardzo dobrą - naprawdę dużo nauczyłem się od niego. Powtarzam - świat bez szefa jest piękny