niedziela, 2 stycznia 2011

Na ten Nowy Rok

No właśnie, przyszedł, wkroczył, opanował. Ten Nowy Rok oczywiście. I co się zmieniło? Cyferka w kalendarzu. Ale to zawsze jakiś pretekst, by się w Sylwestra pobawić i fajerwerków napuszczać. Człowiek zawsze pretekst znajdzie.

A propos człowieka, to przecież zeszłym rokiem ogłoszono w "Nature", że to nie tak drzewiej z człowiekiem bywało, jak nas uczono. Bo mieliśmy jeszcze innych kuzynów, po których ostała się ino kosteczka, a z neandertalczykami to się na potęgę krzyżowaliśmy, co by wyjaśniało wiele pozytywnych aspektów natury ludzkiej. Bo skądś się wzięły. Zresztą wystarczy spojrzeć na swoją twarz w lustrze powiększającym - neandertalczyk wypisz, wymaluj. Stąd zresztą moje przypuszczenie, że dokładny obraz tego kuzyna z Ałtaju, po którym została ino kosteczka, otrzymamy patrząc z bliska na siebie w lustrze pomniejszającym. Cóż za maszkara, to dobrze, że oprócz kosteczki nic nie zostało. Chociaż męczy mnie nieodparte wrażenie, czy właśnie Boris Karloff, słynny odtwórca potwora Frankensteina, nie był takim ostatnim człowiekiem ałtajskim. Chociaż dla niepoznaki urodził się w Londynie i nazywał się William Henry Pratt. Ale Pratt, nie Pratt, na Anglika nie wygląda, na ałtajczyka a i owszem.

Ale mamy Nowy Rok i spójrzmy optymistycznie w przyszłość. Po roku zeszłym jesteśmy co prawda spolaryzowani dużo bardziej, niż rok wcześniej, i potrafimy się tylko wyzywać, w czym nieoceniona zasługa prezesa JK i paru jego zauszników, jak Brudziński czy Czarnecki (to taki gościu, co to chciałby, aby o jego ulubionym prezydencie na klęczkach, a o obecnym sam mówi, że szczeka jak pies - no cóż,  Komorowski nie jest moim ulubieńcem, ale Rychu przegiął na maxa) i bardzo wielu mediów, od rzepy przez wybiórczą po różne mypisy itp.itd. Zresztą łatwiej byłoby chyba wymienić te media, które nie uczestniczyły w polaryzacji, jak np. nie istniejący Kalejdoskop Techniki, czy z istniejących Delta, pewnie jakieś magazyny szachowe, poradniki hodowców kotów i psów oraz magazyny motoryzacyjne, komputerowe i fotograficzne. Co do erotycznych nie jestem pewny, bo ich nie czytałem, bo nie do tego służą.

A więc spójrzmy optymistycznie, bo wg przepowiedni z wosku ten rok będzie wyglądał tak:
- dalej nie będzie wiadomo, kiedy wejdziemy do strefy euro, za co dzięki wielkie Bogu, bo wejść nie zdążymy przed bankructwem euro;
- żadna droga ekspresowa do Lublina nie zostanie wybudowana, dzięki czemu moje miasto pozostanie zieloną oazą, o której mówił Tusk, na szarej mapie Polski i nie będzie zadeptywany buciorami turystów i inwestorów, i żaden przemysł nie będzie psuł sielskiego krajobrazu miasta;
- nasz deficyt wewnętrzny będzie rósł, ale do końca roku pozostanie mniejszy niż deficyt USA;
- wybory wygra PO, powiedzmy, że dostanie 37%, potem będą znikający PiS i powracający łeb hydry SLD - po ca 20%. Resztą głosów podzieli się PSL z kimś tam - wosk miał wątpliwości;
- złoto pójdzie ostro w górę, jak zawsze w kiepskich czasach;
- dzięki odpowiedniej polityce rządu w kształtowaniu ceny benzyny, znacznie zmniejszy się zatrucie środowiska naturalnego przez samochody.

Potem wosk wylał mi się na podłogę i niestety nie udało mi się znaleźć odpowiedzi na kilka innych istotnych dla mnie pytań. Trudno, za rok będę bardziej uważał. A jeśli coś się nie spełni, to pretensje do wosku, a nie do mnie. Przyjemnego roku.

Brak komentarzy: